http://www.test.rowery650b.eu/images/stories/Sprzet/Testy/SID%20RLT%202014/P5319558_resize.JPG

SID - Święty Graal dla całej rzeszy rowerzystów. Widelec, który zrewolucjonizował segment amortyzatorów przeznaczonych dla entuzjastów i wyczynowców. Dziś już się chyba nieco opatrzył i dzięki wielu odmianom oraz spadającym cenom stracił nieco ze swojej magicznej aury. Czy zatem skromniejsze egzemplarze z tej linii potrafią nawiązać równorzędną walkę z konkurencją? Na żyletki idzie SID RLT SA.

Michał Śmieszek

W ubiegłym sezonie kolega Nabiał chwalił się Wam wszystkim wrażeniami z jazdy na "prawie flagowym" modelu SID XX. Jak łatwo się domyślić, tamten sztuciec to klasa sama w sobie, choć jest jak dobra Whisky prosto ze Szkocji - kosztuje majątek, smakuje (działa) wybornie, ale walory docenić można wyłącznie po dłuższym obcowaniu i świadomością, że ma się do czynienia z produktem specjalistycznym. To właśnie dlatego jedni kochają wyczynowe SIDy i dobrą Whisky, a drudzy narzekają na ich zbyt zawodniczą charakterystykę pracy i zbyt "wysublimowany" smak miedzianego płynu. 

I właśnie z myślą o takich mniej "delikatnych podniebieniach" destylarnie produkują wszelkie 12-letnie, złote, zielone, platynowe Balentajnsy i Jasie Wędrowniczki a ROCK SHOX tworzy szeroki wachlarz amortyzatorów, wśród nich tytułowy SID RLT SA (Solo Air). Nim jednak przejdę do właściwego opisu urządzenia pozwolę sobie na małą dygresję, bezpośrednio związaną z przedmiotem testu.

P5319563 resize

Otóż wybierając sztuciec z katalogu Harfy po raz pierwszy od dawien dawna strzeliłem sobie samobója. Pomyliłem kod rozpoznawczy. W efekcie w pudle ujrzałem model posiadający zwykłe haki QR9mm, a ja przecież od dawna śmigam na sztywnej osi. Przekleństwom nie było końca, bo trzymam w rękach widelec marzenie, który ostatecznie jest nim tylko w 80 procentach. Po chwili namysłu stwierdziłem jednak, że będzie to całkiem niezła okazja do subiektywnego porównania obu systemów. 

Tylko co zrobić, aby ożenić koło na sztywną oś 15mm z hakami QR? Pomysłowy Dobromir błyskawicznie podpowiedział rozwiązanie - adaptery do piasty DT350. No i pięknie! Zakupiłem w Harfie takowe, dedykowane do piast Mavica, które ponoć miałyby być uniwersalne. Obie zaślepki w sumie nieźle pasowały, choć nie do końca byłem pewny skuteczności tego akurat rozwiązania. Koło dosyć precyzyjnie osadziło się w gniazdach dolnych goleni, ale pierwsze hamowanie momentalnie obnażyło niedoskonałość połączenia. Przy gwałtownym hamowaniu obręcz bardzo wyraźnie, wręcz niebezpiecznie zbliżała się do lewej strony ściągana niewidzialną siłą. Nie mniej widoczny był brak precyzji podczas ostrzejszych manewrów. To ja może docisnę zacisk? Niby ciut lepiej, ale po paru kilometrach zorientowałem się, że przednie koło nie ma ochoty się obracać. Oh Shiiiit! - w tłumaczeniu: "0 motyla noga!" Szybko znalazłem winowajcę - cholerne dekle mavica. Poszukiwania info w Internecie dodatkowo potwierdziły, że z piastami DT 350/370 NIE WOLNO POD ŻADNYM POZOREM stosować wyżej wymienionych. Jedyną skuteczną solucją są specjalnie wytaczane osie, które można zakupić w sieci. Internety błyskawicznie podpowiedziały, gdzie mam szukać takowej. W Niemczech. Z przesyłką wyszło 90 PLN

IMAG0615

Ośka dotarła w jednym kawałku, który okazał się być precyzyjnie wyfrezowanym produktem, IDEALNIE pasującym do mojej "350-tki" oraz do haków SID"A RLT. 100 procentowy banan na twarzy pojawił się, gdy koło bez problemów zaczęło się obracać. Co więcej wycieczka w teren natychmiast obnażyła kolejną niebagatelną zaletę - wyczekiwaną sztywność układu. Chcąc upewnić się, czy aby nie jest to jedynie autosugestia, zamontowałem koło z innego roweru na tradycyjny zacisk. Różnica była spora. Dlatego od dziś wszystkim użytkownikom starszych amortyzatorów polecam zbudowanie koła na oś 15mm i zakup wyżej opisanego adaptera. Efekt gwarantowany!

Wróćmy jednak do samego przedmiotu testu. SID przychodzi elegancko zapakowany wraz z wieloma niezbędnymi dodatkami - pompką, zestawem uszczelek do przebudowy, instrukcją i naklejkami. Tak jak Nabiał, tak i ja byłem mile zaskoczony takim menu.

Najpierw oficjalne ważenie przeciwnika - jedno z pierwszych pytań zadawanych przez ciekawskie osoby. Wynik - 1538g. Pięknie. Mój Fox F32 Evolution jest całe 230g cięższy.

Sid RLT SA weigh

Czas na sesję zdjęciową. SID RLT SA prezentuje się na wybiegu nad wyraz dobrze. Czarny pół-matowy lakier współgra z szarą barwą logo SID. Nie ma tu przerostu formy nad treścią, dlatego Rock Shox będzie ładnie prezentował się praktycznie w każdej ramie. Do charakterystycznego wyglądu całej konstrukcji amerykański producent zdążył już przyzwyczaić pół świata. Amortyzator nie sprawia wrażenia rachitycznego anorektyka, ale też daleko mu do "nabitych" braci enduro i AM. Koronę wykuto i wydrążono z bloku aluminium AL66TV, zaś lagi to już stop AL7000

P5319571 resize P5319573 resize

Magnezowe golenie dolne  posiadają w górnym odcinku pogrubienie, czyli słynny "Power Bulge". Pokrętła regulacji zostały precyzyjnie wykonane z aluminium - obracają się płynnie. Tłumienie odbicia na spodzie prawej goleni posiada jeszcze charakterstyczny klik, dzięki czemu nieco łatwiej zorientować się w nastawie.

P5319552 resize P5319561 resize

Tradycyjnie, na prawą goleń nanizano jaskrawą gumkę oraz laserowo naniesiono podziałkę, co razem ułatwia ustawienie ugięcia wstępnego oraz weryfikację pracy układu w trakcie użytkowania.

P5319564 resize P5319551 resize

SID, jak przystało na wyczynowy amor, oferuje bogate spektrum możliwości. Przygodę warto zacząć od Solo AIR, które zastąpiło niedawno Dual Air. Panowie z Rock Shox tłumaczą rezygnację z dwóch komór jednoznacznie - dla użytkowników najważniejsza jest prostota regulacji i serwisu. Nie od dziś wiadomo, że dwie komory sprawiały wiele problemów mimo niewątpliwego atutu, jakim było multum ustawień. Tłumik Solo Air jest o wiele prostszy i co za tym idzie - wpływa to na charakterystykę pracy. Ale czy faktycznie aż tak bardzo?

Obecność SA, nie tylko obniżyła awaryjność i skalę skomplikowania regulacji, ale też koszty produkcji. Tym samym SID stał się bardziej pospolitym produktem na polskich stołach niż drzewiej bywało. Oprócz pojedynczej komory Solo Air, SID RLT 2013/2014 posiada także poprawioną zewnętrzną regulację tłumienia odbicia Motion Control DNA - nowy tłumik w kształcie heliksy, regulację tłumienia powrotu "Low Speed Compression". Ponadto sztuciec wyposażono w wygodne ustawienie systemu Floodgate, czyli tzw zaworu bezpieczeństwa.  Krótko mówiąc - użytkownik ma jak zwykle pełną grę wstępną - skróconą o brak komory negatywnej.

Do blokady skoku służy manetka na kierownicy PushLock - mechaniczna wersja hydraulicznego długopisu znanego z flagowego Sida XX. O ergonomii tejże można by napisać pewnie doktorat, skrócę go jednak do stwierdzenia: wygoda jest spora. Konstrukcja mechanizmu jest teoretycznie prosta jak cep, co bardzo cieszy. Martwi za to wykonanie - najważniejsze, ruchome elementy jak zwykle plastikowe, które mogą łatwo ulec uszkodzeniu. Wiem co mówię, ale "cicho szaaaa"...Podatność na zabrudzenia i uszkodzenia także stoi na wysokim poziomie. :) :) W tym miejscu widziałbym chętnie wyższy, mechaniczny model, który na oko wydaje się solidniejszy. O hydraulice mogę jedynie pomarzyć...

P5319554 resize   P5319555 resize

Amortyzator ustawiony według tabelki producenta. Nie mieszczę się w skali, niestety, dlatego ustawiłem go ciut mocniej niż podana wartość, ale oczywiście nie przekraczając maksymalnego ciśnienia. Szkoda byłoby stracić oko. No i patrz Pan - trafiłem idealnie z sagiem - następnym razem zagram w totka. Obecnie wypada około 20%, czyli charakterystyka XC. Jak ktoś lubi miękką kanapę, to spokojnie można "zejść" do 25-30 procent.

No to ciach i w drogę. Rock Shox płynie....to jest właśnie ten element, który wyróżnia produkt ze stajni Sram nad inne konstrukcje. Mój egzemplarz na szczęście został prawidłowo zalany olejem przez fabrykę, dlatego kultura pracy od pierwszej dziury i krawężnika powala na kolana. Powiem szczerze, że mój ukochany Fox wcale nie jest zły, też ładnie wybiera liście, linie papilarne, aleeeee...no właśnie! Rock Shox czyni to jakoś ten teges - inaczej...Charakterystyka ugięcia przez większość część skoku jest prawie liniowa. Dopiero 'końcówka" jest wyraźnie progresywna, co wynika ze specyfiki sprężyny powietrznej - i tak jest okej. Szczerze powiedziawszy nie bardzo potrafiłem wyczuć różnicę między poszczególnymi ustawieniami zaworu bezpieczeństwa "flood gate", ale to chyba wynika bardziej z mojej słoniowej wagi. Dobrze, że mi słoń na ucho nie nadepnął...

Myślę sobie, że o wiele ciekawsze będą spostrzeżenia związane ze sztywnością modelu SID RLT. Tu naprawdę nie ma co narzekać - w rękach mamy sprawdzony sprzęt i to nawet mimo braku sztywnej osi. Oczywiście, przy mojej masie niewielka wiotkość goleni daje o sobie znać podczas głębokich skrętów, ale jest całkowicie do opanowania i zaakceptowania. Lekki, o parędziesiąt kilo, cyklista tego nie wyczuje. Niemniej bez względu na całkowitą wagę jadącego polecam przesiadkę na oś RWS lub podobny system. Pomoże nawet zwykła oś typu "bolt-on".

Szczelność i trwałość układu. Oczywiście, doskonała! Bo co innego mogę napisać po miesiącu użytkowania. Obecnie jakość uszczelek kurzowych oraz olejowych jest naprawdę wysoka. To samo dotyczy powłoki pokrywającej górne golenie. Regularny serwis jest konieczny, ale czasy, kiedy producent życzył sobie rozbierać amortyzator co kilkadziesiąt godzin, mamy dawno za sobą. W trakcie testu SID zaliczył kilka poważnych wycieczek, podczas których był całkowicie uwalony - między innymi błotem składającym się z mieszanki wyjątkowo paskudnie ściernej. Przeżył....

P5319558 resize

Podsumowując...Nic mądrzejszego ponad powyższy tekst nie wymyślę. SID RLT jest godny nosić charakterystyczne logo, jako "skromniejszy" reprezentant słynnej ściganckiej linii. Odpowiednia, (nie za mała) ilość oleju sprawiła, że od początku jazda na nim była wyłącznie przyjemnością. Złego słowa nie mogę napisać o systemie Solo Air. Być może jedna komora w jeszcze tańszych Rock Shoxa faktycznie sprawia więcej problemów w przypadku cięższych zawodników, ale tu sprawdziła się na medal. Mniej czasu na regulację, to więcej czasu na jeżdżenie! Bezsprzecznie sporą zaletą jest wyważony stosunek sztywności do masy własnej. Kupnem SID'a mogą być zainteresowani nawet ci z lekką nadwagą. Poza tym bądźmy szczerzy, SID'a kupuje się nie dla mnogości ustawień i kultury pracy - ta jest dziś podobna nawet w tańszych RS, lecz przede wszystkim dla tych niecałych 1600g i otoczki luksusu. Oficjalnie SID kosztuje ponad 3 klocki, ale bez problemu można kupić go poniżej 2.5 tysiąca PLN, co czyni go atrakcyjnym kąskiem dla koneserów marki Rock Shox. I wszystko w temacie....